poniedziałek, 27 stycznia 2014

Świat instant

Czasy Instant - jak zupki z supermarketu - zalać, zjeść, zapomnieć - wszystko na szybko, od razu, bez radości oczekiwania. A zdjęcia instant? Trochę się w to wpisują, wypełniają oczekiwanie natychmiastowości, naciskasz guzik i jest. Ale te zdjęcia, są jednak różne od czasów. Jest w nich, mimo wszystko, radość oczekiwania, tylko, że to oczekiwanie nie trwa wiecznie, kto dziś ma czas czekać wieczność. Każą się pochylić nad kawałkiem papieru, zastanowić się, przemyśleć czy aby na pewno chcemy zrobić kolejne zdjęcie. To także spory wydatek, a liczba zdjęć jest ograniczona do 8, do 10. I wreszcie efekt - nie tylko obraz, piksele, kilka godzin istnienia na Facebooku, ale rzeczywisty przedmiot, fotografia, która przetrwa. Możliwe, że w szufladzie, nikt jej nie polubi, ale przynajmniej BĘDZIE. Bo fotografia instant to jednak nie świat wirtualny, to rzeczywistość, to otarcie się o coś magicznego, niezwykłego, to dowód na to, że może być coś z niczego, że 2 + 2 może być 5. To również dokonanie pewnego przewartościowania - tyle pieniędzy na takie coś takiego - a jednak warto. Zdjęcia instant to nie tylko chwilowa moda, to manifestacja swojego podejścia do obrazu. Przemawia, przez nią tęsknota za czymś namacalnym, czymś do czego będzie można wrócić, co przetrwa zmiany technologii, krótką pamięć, czy choćby upadek na podłogę z wysokości stołu.


czwartek, 23 stycznia 2014

Polaroid dla cierpliwych

Początki naszego fotografowania Polaroidem Automatic Land Camera 100 to ciągłe próbowanie, eksperymenty i uczenie się. Nie było łatwo, gdyż jak się okazało nasz aparat miał lekko skrzywioną ramkę w wizjerze, która służy do kadrowania. Dzięki temu, choć patrząc przez wizjer miało się wrażenie, że wszystko jest prosto, to w rzeczywistości aparat był trzymany krzywo i zdjęcia też wychodziły skrzywione a horyzont był zwykle równią pochyłą. Konsekwencją tego była, więc konieczność trzymania aparatu prosto, do czego niezbędna była druga osoba, która stojąc przed aparatem mówiła czy aparat rzeczywiście jest prosto. Tak więc patrząc przez obiektyw i krzywo kadrując robiło się wreszcie proste zdjęcie z horyzontem równym i stabilnym. Po jakimś czasie sami naprawiliśmy ten defekt w aparacie, bo okazało się to dość łatwe. 

Choć nasz Polaroid już od dawna kadruje jak należy, to zostały nam wspomnienia z początków fotografowania, wspomnienia w bardzo namacalnej formie, czyli zdjęcia, które robiliśmy przed naprawą. Jeden z cykli, który zapadł nam bardzo w pamięć to zdjęcia jeziora w Hangzhou w Chinach i wieńczącej go pagody. Bardzo prosty widok - linia jeziora i budowla - okazał się niezwykle trudny do sfotografowania. Choć powtarzaliśmy zdjęcie parokrotnie, to horyzont był ciągle nierówny. Wykorzystaliśmy wtedy prawie cały film, ale w końcu się udało. Zrobiliśmy jedno satysfakcjonujące zdjęcie. Niby niewiele, ale dla nas była to ogromna radość i poczucie osiągnięcia czegoś ważnego. Dużo się wtedy nauczyliśmy, nie tylko o naszym aparacie i fotografowaniu, ale przede wszystkim o tym, że warto byś cierpliwym, że małe rzeczy cieszą najbardziej i że sam proces dochodzenia do czegoś, jest bardziej wartościowy niż ostateczny efekt. Bo czy zapamiętalibyśmy zdjęcie pagody z Hangzhou, gdyby wyszło za pierwszym razem?




FujiFilm FP-3000B

sobota, 18 stycznia 2014

Pamiętnik SX-70 - pierwsze zdjęcia.

...Kilka dni po wygranej aukcji, do naszych drzwi zapukał listonosz. Po rozpakowaniu i dokładnych oględzinach stwierdziliśmy, że w rzeczywistości aparat wygląda jeszcze lepiej niż na zdjęciach, można by rzec, że „jak nowy”. Polaroid był sprzedawany wraz ze skórzanym opakowaniem, ale bez filmu. Tak przynajmniej wynikało z opisu aukcji. Bez obaw, kadrowania i ustawiania ostrości nacisnęliśmy, więc czerwony guzik znajdujący się na przodzie aparatu, który wyzwala migawkę. Ponieważ aparat jest zasilany bateriami znajdującymi się w kasetce z filmem, byliśmy przekonani, że nie wywoła to żadnej reakcji. Ku naszemu zdziwieniu wywołało. Najpierw usłyszeliśmy mechaniczny odgłos trwający może z sekundę a zaraz potem, naszym oczom ukazało się zdjęcie wyłaniające z aparatu. Na zdjęciu nie było nic tylko bardzo ciemna, prawie czarna pustka. Pomyśleliśmy, więc, że sprzedawca specjalnie włożył kasetkę po filmie, do której zapakował nieudany pozytyw byśmy w ten sposób mogli przekonać się, że aparat działa (to dobra rada jak sprawdzić czy aparat jest sprawny). Po kilku minutach ponownie nadusiliśmy czerwony guzik (nie wiedząc czego się spodziewać) i stało się dokładnie to samo co za pierwszym razem. Po przypatrzeniu się fotografią zobaczyliśmy jednak, że pierwsze zdjęcie bardzo powoli zaczęło zmieniać kolory a po chwili, to samo zaczęło dziać się z drugim. Na obu zdjęciach nie było widać nic konkretnego, brak było ostrości, ale pojawiły się kolory. Trudno było stwierdzić, czy jest to lampa, drzwi, czy też regał. Dopiero wtedy wpadliśmy na pomysł sprawdzenia licznika zdjęć. Wskazywał on, że jest ich jeszcze 8 (czyli tak naprawdę 6 ale o tym napiszemy kiedy indziej). Przeżyliśmy więc miłą niespodziankę i zaczęliśmy Cieszyć się naszymi pierwszymi zdjęciami zrobionym Polaroidem SX-70 


środa, 15 stycznia 2014

Jesień nie w porę.

Za oknami deszcz, zimny wiatr a dominujący kolor to szaro-bury. Na przekór temu co na dworze, dziś prezentujemy zdjęcia zrobione podczas jednego ze spacerów, w trakcie złotej i ciepłej, szkockiej jesieni. 








FujiFilm FP-100C

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Pamiętnik SX-70

...Po co nam SX -70 skoro mamy już naszego ulubionego Polaroida Automatic Land Camera 100?
Przed nowym zakupem odstraszały nas przede wszystkim wkłady, a właściwe ich cena, w przeliczeniu ok 80 złotych za paczkę, w której znajduje się 8 zdjęć. Jednak i cena samego aparatu nie jest mała. Na allegro trzeba za niego zapłacić 650-700 zł, na Ebayu niemniej. Korciło nas bardzo, bo jest łatwy i szybki w obsłudze, ma rozmiar prawie kieszonkowy, ładnie wygląda, bo zdjęcia same z niego wyjeżdżają i nie trzeba ich rozklejać, bo to lustrzanka, jest jakby bardziej „polaroidowy” a raczej  to zdjęcia nim zrobione są bardziej „polaroidowe" - takie z białą ramką, szerszą u dołu. Bo wyblakłe kolory, ostrość jak stępiona żyletka i można, by tak jeszcze wymieniać… W końcu się zdecydowaliśmy, postanowiliśmy i mamy. Bo jak nie teraz to kiedy?...




niedziela, 12 stycznia 2014

Rowery na Jawie

Stare rowery darzymy miłością niemal równie wielką co stare polaroidy. Dlatego od czasu do czasu  również  one będą pojawiać się na naszym blogu. Dziś chcielibyśmy pokazać zdjęcia zrobione na Jawie w składzie starych rowerów. Najstarsze z nich mają przeszło sto lat, czyli, więcej niż nasz Polaroid, którym robiliśmy te zdjęcia. 

(FujiFilm FP-3000B)



(FujiFilm FP-100C)